niedziela, 12 kwietnia 2020

Bunt Bombli

Rozmowa w AntyUrzędzie nie trwała długo. Zostałem oskarżony o szpiegostwo i wtrącono mnie do Antylochu. Biel Antymroku rozlewała się po obłych kątach pomieszczeń, za nieprzebytymi kurtynami z gordyjskiego antyspaghetti przemykały wielkie postacie. Nauczony przez Antka Antymowy nawiązałem kontakt...

- Lepiej się trzymaj od nas z daleka imigrancie! Powiedział mi najbliższy, przez was tu jesteśmy.
- Ale dlaczego!? - Zapytałem.
- Wskrzeszeńcy zrobili bunt. Tylko skurwysyny podrośli, pozajmowali wszelkie budynki, wszelkie urzędy i urządzili tutaj nasz świat, według waszych zasad, mówiąc, że nie będą się odzwyczajać. Powołali do życia Republikę AntyStanów AntyZjednoczonych! - okrzyki przerwało antytuptanie. Do Antylochu wszedł jakiś dziwacznie ubrany AntySemita, miał różowy kubraczek, spodnie dzwony, AntyPacyfkę na kołnierzu i czapkę wyglądającą jak wykrochmalony i wywinięty do góry kaptur członka Ku-Klux-Klanu.
- Idziesz z nami! - Warknął a ja posłusznie poszedłem ciekaw co będzie dalej. Szliśmy długo, tunelami wypełnionymi wachlującymi nieustannie parasolami rozpraszającymi AntyŚwiatło. Wprowadzili mnie do cylindrycznej sali z jednym tylko zagłębionym nieco  krzesłem i czymś co wyglądało jak połączenie studni, windy i wylotu suszarki.

- Zostałeś skazany na życie! - Wykrzyknął gość, który wychynął gdzieś z końca sali. AntySemita podprowadził mnie pod owo windowosuszarkowe coś i z całej siły kopnął w brzuch krzycząc: TOOOOOO NIIIIIIIIIIIIE JEEEEEEEST SPAAAAAAAAAAAAAAARTA!!!!!!!!!!! - Wpadłem w przeciąg jaki dziura ta czyniła i uleciałem w stronę, nieuchronnie zbliżającego się sufitu.

Gruchnęło. Z wielkim wysiłkiem otworzyłem oczy, bo wkurwiało mnie regularne pikanie dobiegające cholera wie skąd.

- Ooooo nareszcie się Pan obudził - przywitała mnie uśmiechem lekarka. - Wie Pan jak się tu znalazł?

- Nieee.. - wychrypiałem słabym głosem. - Znaleźli Pana Mormeni, gdy z jakiegoś cokołu w ogrodzie oberwał się ułomek skalny i uderzył Pana w głowę. - W tej samej chwili usłyszałem dobiegające zewsząd płacze dzieci, musiałem wyglądać na zaskoczonego, bo lekarka odezwała się uśmiechnięta - Och, Pan się nie dziwi więcej. Położyliśmy Pana na porodówce, bo tylko tutaj mieliśmy wolne łóżko. Może się pan czuć jak nowo narodzony!

- A ja czułem, że narastający krzyk nowego pokolenia niesie zmiany. Oto nadchodziły niezgoda i bunt. Bunt Bombli.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz